środa, 12 lutego 2014

Rozdział II

Od kilku godzin szli przez gęstwiny lasu w ogóle do siebie nie odzywając. Jedynym wówczas źródłem dźwięku były świergoty ptaków i podmuchy wiatru - co się dziwić. Trudno było się odezwać kiedy twoimi nowymi towarzyszami są osoby, które nie wykazują specjalnej chęci do rozmowy. Tylko Naora, mimo że nic nie mówiła, szła uśmiechnięta, rozglądając się na wszystkie strony i cicho nucąc. Ona chyba nigdy nie miała na twarzy ani lekkiego wyrazu smutku - typowa optymistka. Ale jednak to nie o jej radości wszyscy rozmyślali. Każdy był ciekawy, co może być w tej przesyłce, widocznie bardzo ważnej skoro czai się na nią pewien klan, a misja jej zaniesienia jest rangi B. Każdy miał inne poglądy co do zawartości ale to wszystko łączyło jedno - trzeba ją chronić za wszelką cenę. Przecież, może ma wzmocnić siły zbrojne? Albo to coś od znowu innego władcy? Nie wiadomo. Teraz musi dojść do Sunagakure, gdzie czeka na nią odbiorca - Kazekage.
Teraz jednak skończmy temat o paczce i przejdźmy do naszych ninja.
Wciąż nie padło żadne słowo. Każdy patrzył przed siebie rozglądając się od czasu do czasu (prócz Naori).
Naruto już tego nie wytrzymywał - jak można przez taki długi czas iść nie wypowiadając ani jednego słowa? Postanowił to zmienić i zadał pytanie do jednej z ninja z Takigakure, które go bardzo korciło.
- Czekaj, czekaj. Jak dobrze pamiętam - a mam dobrą pamięć - w ogóle się nie odezwałaś odkąd tu się zjawiłaś, mimo tego, że wszystkie jesteście małomówne. - rzekł wskazując palcem na Aguniesike, która po chwili zaczęła nerwowo kręcić oczami z nadzieją na wybrnięcie z sytuacji.Wtedy wszyscy zwrócili twarze w jej kierunku z widoczną ciekawością - to ją jeszcze bardziej speszyło. Pomogła - jednak nie tak jak oczekiwała - Amica, która prosto powiedziała.
- Aguniesika nie mówi. - na tę wiadomość wszyscy się zdziwili a Aguniesika schowała się w jej cieniu widocznie zrozpaczona wiadomością, że wszyscy już znają jej największą wadę.
- Ale niby czemu nie mówi ? - zapytała Sakura, widocznie zaciekawiona tą sytuacją.
- Nie wiem, jakimś tam medykiem nie jestem, ale chyba coś z strunami głosowymi są problemy. Nie, Aguniesika? - Amica popatrzyła pytającym wzrokiem na rudowłosą, która przytaknęła głową lecz było widać w jej oczach niepewność co do tej odpowiedzi. Wszystko przerwał Kiba, lekko ściszonym głosem mówiąc :
- Czekajcie. Ja i Akamaru coś wyczuwamy. - po czym jeszcze raz powąchał nosem powietrze, by potwierdzić swoją informację.
-Jednak się nie mylę. - stwierdził i popatrzył pytająco na Sakurę, która dowodziła misją. Ta kiwnęła głową i powiedziała.
- Hinata, sprawdź Byakugan'en po bliższy teren, mogą to być nasi potencjalni wrogowie i już o nas wiedzieć.
- Hai. Byakugan! -  czarnowłosa od razu przeszła do sedna i po kilku chwilach, już beż wytrzeszczu, zaraportowała swoje obserwacje.
- Widzę czterech ludzi. Są pięć kilometrów przed nami. - Sakura po tej informacji, zaczęła się zastanawiać nad kolejnymi krokami.
- Trzeba się rozdzielić. - postanowiła. Wszyscy na nią spojrzeli.
- Jeśli to jest klan co się na nas czai, może coś na nas szykować. Kiba. - tu zwróciła wzrok na chłopaka z psem.
- Idźcie z Naruto na południe, ja z Hinatą pójdę na północ. A wy idźcie przed siebie. - tu spojrzała na kunochi z Kryształu. Amica patrząc z lekkim zagniewaniem na różowłosą, rzekła :
- Analizując nasze położenie, sytuację i rozdzielenie, my (tu teatralne podniesienie głosu ) mamy być przynętami ? 
- Oj nie, nie nie! - Sakura zaczęła nerwowo machać rękami. - Nie! Z wami będzie przesyłka i nasi wrogowie wezmą was za celownik, jednak my postaramy się ich wcześniej ując. Niech jedna z was ją weźmie. - mówiąc to, z plecaka wyjęła paczkę i podała ją złotookiej, która bez gadania wsadziła ją na dłonie Aguniesiki. - Zadanie w sam raz dla ciebie. - dodała. Rudowłosa popatrzyła na paczuszkę z zainteresowaniem, po czym po chwili włożyła ją do swojej torby.
- Czyli wszystko ustalone? Więc lecimy! - rozkazała zielonooka i po chwili wszyscy shinobi zniknęli, prócz Kryształu, który teraz biegł przed siebie ziemistą drogą.

***

- Wyczuwasz coś? - zapytał Naruto spoglądając na szatyna, który co chwilę obwąchiwał (niuchał :3 dop.aut.) wciąż to kolejne tereny.
- Na razie nie, ale musimy być wciąż czujni. - powiedział w ogóle nie spoglądając na niego.Nagle obydwaj usłyszeli wbicie kunai'a do drzewa a po spoglądnięciu na niego, wraz z notką wybuchową.
- Do tyłu! - krzyknął Kiba i wraz Naruto i Akamaru szybko odskoczyli od  pułapki, która diametralnie wybuchła.
- Chyba nas znaleźli. - Naruto rozglądał się w obie strony szukając autora tej niespodzianki. Kiba z Akamaru również się rozglądali i próbowali wyczuć go zapachem. - Zaczyna się robić ciekawie. - pomyślał szatyn, biorąc pod uwagę wcześniejszy spacer. Nagle kilka metrów przed nimi stanęło dwoje ninja, spokojnie na nich patrzących, jeden lekko się uśmiechał.
- To chyba oni mają naszą zgubę. - powiedział jeden z nich, patrząc na nich z obojętnością. 
- Jak myślisz oddadzą ją nam ? - zapytał jego towarzysz - teraz uśmiechając się z wyższością. Ninja z Liścia zrobili pozy pokazując gotowość do walki.
- Co robimy Naruto?  - zapytał Kiba, trzymając przed siebie kunai'a .Akamaru stojąc obok niego, warczał na przeciwników.
- Nie ujawniajmy tego, że paczka nie jest z nami. Musimy ich wyeliminować by nie stwarzali problemów. - Naruto był teraz skupiony tak samo jak szatyn i zastanawiał się nad kolejnymi ruchami. - Trzeba najpierw dowiedzieć się jak walczą by opracować na nich atak. - to było najważniejsze do zrobienia. Już miał plan A.
- Kiba, którego bierzesz ? - zapytał głośniej, tak aby wrogowie go wyraźnie usłyszeli. Ten na pytanie blondyna pewnie się uśmiechnął i powiedział : 
- Tego po prawej, trochę mnie wnerwia. - tu mówił o tym uśmiechniętym, który teraz nie był uśmiechnięty. 
- Bachory podskakują. - syknął przez zaciśnięte zęby. Temu obok też się nie spodobała sytuacja. Lekko się zgiął i szybkim ruchem wykonał kilka pieczęci. :
- Technika Roślinnego Więzienia! - po chwili z ziemi wyleciało kilka dużych łodyg, które oplatając się i znowu wchodząc do ziemi, utworzyło małe więzienie, w którym znaleźli się shinobi z Konohy.
- I po sprawie. - skomentował swój ruch przeciwnik.
- Cholera. - syknął Naruto, patrząc na swoje położenie. 
- Nie będzie łatwo to przeciąć. Pewnie przez rośliny przepływa chakra. - Kiba chwytając łodygi z całej siły nimi potrząsał. Ich zmaganiom przyglądali się wrogowie, którzy po chwili przeszli do kolejnego etapu.
- Którego najpierw bierzemy? - zapytał jeden z nich. Drugi popatrzył na niego i szyderczo się uśmiechnął.
- Jest źle. - pomyślał Naruto. Kiba był tego samego zdania.

***

- Czy oni nie wpadli już w kłopoty? - zapytała z nutą zmartwienia Naori, patrząc na Amice, która niewzruszona tym pytaniem, biegła dalej przed siebie. Jednak ją to też zastanawiało - i to bardzo. Ale jeśli jednak nie, to mogą się one na nich natknąć. Dlatego nie bez powodu Aguniesice przekazała przesyłkę.
- Aguniesika, schowaj się. - powiedziała nie spoglądając na nią. Rudowłosa przytaknęła głową i znikła - ale to nie było takie normalne zniknięcie, nie odskoczyła w mgnieniu oka. Po prostu znikła, i tyle. Amica teraz zwróciła się do Naori.
- Idziemy dalej przed siebie, w razie czego dojdziemy do nich. - powiedziała i zwiększyła prędkość swoich skoków.

***

Różowłosa biegła przed siebie tuż obok swojej towarzyszki, która teraz mając widoczne żyły wokół oczu, wyszukiwała potencjalnych wrogów. 
- Coś widzisz, Hinata? - zapytała Sakura choć wiedziała, że gdyby czarnowłosa coś dostrzegła od razu by ją powiadomiła. Po prostu nie wiedziała,  czego ma oczekiwać od przyszłości. Jej myśli przerwała czarnowłosa, która nerwowo powiedziała :
- Zatrzymaj się! - zielonooka od razu stanęła w miejscu a wraz z nią Hinata, która teraz uważniej przyglądała się otoczeniu.
- Ktoś biegnie za nami. - obydwie zwiększyły swoją czujność, wyszukując wrogów. Sakura wyczuła dziwną atmosferę wokół niej i towarzyszki. Wtedy coś chwyciło ją za stopę i gwałtownie podniosło.
- Sakura-chan! - w głosie towarzyszki było słychać przerażenie lecz po chwili i ona znalazła się w podobnej pozycji co przyjaciółka. To co oplatało im stopę, oplotło po chwili całe ciało zostawiając na widoku same głowy.
- Złapali nas. - zielonooka była przerażona obecną sytuacją. Nie wiedziała co to była za technika, kto ją wykonał a co najgorsze - nie wiedziała jak z niej wyjść. To coś wyglądało na roślinę, lecz nie była pewna. Bardzo mocno uplotło się ciała kunochi, uniemożliwiając jej ruchy. Jej przyjaciółka także była bezradna w tej chwili.
- Co teraz ? - pytanie zadane przez Hinatę było chyba podstawą obecnego położenia Sakura nie wiedziała co robić - jedyne co można było to czekać na rozwój sytuacji. Wtedy przed oczami kunochi pojawiły się dwie postacie a obok głowy zielonookiej pojawił się dźwięk przelatującego kunai'a, a po chwili wbicia w drzewo. Zaczęła się rozglądać na wszystkie strony. Nie mając pomysłu na dalsze działania zaczęła się szarpać i huśtać na wszystkie strony.
- Nie mam pojęcia po co to robisz, dziecko. - niski głos mężczyzny brzmiał wrogo. Sakura się przeraziła. Widać było, że nie skończy się na uwięzieniu w roślinie. Różowowłosej zakręciło się w głowie od tego zwisania w dół i huśtania na wszystkie strony. Wtedy poczuła, że coś ją podniosło i po chwili rzuciło z całą siłą na ziemię. Poczuła okropny ból na klatce piersiowej. Hinata była przerażona tym atakiem. Patrzyła teraz na skuloną Sakurę leżącą na ziemi i lekko drżącą. - O, nie. Co teraz?! - mignęło przez myśl białookiej. Zaczynało się robić nieprzyjemnie - bardzo.

***

Wszystkim ninja, którzy wpadli w ręce wrogów, przez głowę przelatywało tylko jedno : - Gdzie są z Kryształu ?! - bo patrząc na sytuację, tylko one nie wpadły na wrogów.. Lecz nie mogą też narażać przesyłki, która jest podstawą powodzenia misji. Więc - co teraz? 


*****


Noo... ok ;) Mam nadzieję, że się łatwo czytało i nie ma poważnych błędów pisemnych. Wkrótce się okaże, czy pomoc od Kryształu się odbędzie, czy jednak nasze kunochi poleciały dalej przed siebie aż do Suny. ;p
Papa!!!



-






wtorek, 4 lutego 2014

Rozdział I

Zdziwiona Tsunade patrzyła to na list a na Shizune, która z widoczną ciekawością oczekiwała aż powie, co jest napisane w tej wiadomości.
- Mówisz, że to z Wioski Wodospadu ? - spytała dla pewności a czarnowłosa potaknęła głową. -Cholera - pomyślała, patrząc na zwinięty w rulon kawałek papieru. Wiedziała, od kogo ten list jest i gdyby mogła, spaliła by go w ogóle nie czytając.
- Czemu nie otwiera pani listu ? - zapytała Shizune, patrząc z zmartwieniem na Hokage.
- Eee, po prostu z tą wioską mam niemiłe wspomnienia - powiedziała, przy czym odwiązywała powoli wstążkę, która oplatała kawałek papieru. - A może to coś innego? - pomyślała. Dobrze pamięta, kiedy na jednej z misji trafiła na drużynę z Takigakure i musiała przejść długi, męczący pojedynek z jednym z ich shinobi. Później go znów spotkała, jak przypominała, chyba w Gorących Źródłach... no ta, tam. I wtedy się okazało, że był w porządku gościem. Następnie pożyczyła od niego pieniądze na kolejną rundę w kasynie i... wtedy ostatni raz się widzieli. Od tego zdarzenia minęło z gdzieś 20 lat, a może i więcej. A teraz znów! Co jak się będzie upominać o pieniądze ? Niechętna tej myśli, rozwinęła wstążkę i zaczęła czytać treść listu z lekkimi obawami, ale z kolejną minutą była coraz bardziej zdziwiona, aż w końcu ,,szczęka'' jej opadła z wrażenia.
- Co było napisane w liście ? - zapytała znowu Shizune, a Tsunade rzekła z mieszaniną spokoju i zdziwienia.
- Mój były przeciwnik,kumpel i wierzyciel, napisał , że jako Kurisukage Wioski Wodospadu, chcę zawrzeć z nami sojusz. - powiedziała Hokage opierając się o biurko.
- I... zgodzisz się na to ? - to pytanie stanęło w myślach blond-włosej.
- Ma niedługo przybyć ze swoimi shinobi z propozycją zrobienia kilku wspólnych misji. - Tsunade coraz bardziej pogrążała się w swoich myślach. Może akurat wspomoże siły zbrojne i gospodarkę naszej wioski? Przecież każda pomoc się liczy. W końcu twardo stanęła z fotelu i rzekła do Shizune :
- Shizune, podaj kartę z shinobi wioski. - przy czym podniosła rękę na znak oczekiwania na podanie rzeczy.
- J... Już się robi. - powiedziała i podeszła do regału szukając przedmiotu.


***


-Ooo jej, jak my znajdziemy budynek Hokage? - powiedziała z nutą zmartwienia kunochi, oczekując odpowiedzi od swoich towarzyszy.
- Normalnie - tylko tyle powiedziała jej koleżanka o złotych oczach, która spokoje spoglądała obok siebie.
- O rety, Amica-chan! Ty zawsze taka rozmowna! - powiedziała rozbawiona i pobiegła przed siebie, by poszukać budynku, a także przy tym zrobić swoją pracę. Jej złotooka towarzyska popatrzyła za nią i rzekła do jeszcze jednej koleżanki obok :
- Czasami jest głupsza, niż mi się wydaję. Choć Aguniesika, trzeba za nią iść. - powiedziała do dziewczyny, która z ciepłym uśmiechem potaknęła głową i ruszyła za towarzyszką. W tym czasie nasza radosna osóbka wpadła na dwójkę ninja, gdzieś w jej wieku, która spacerowała po uliczce spokojnie rozmawiając. Nie myśląc ani chwili podbiegła do nich i jakby nic spytała: 
- Wiecie może gdzie jest budynek Hokage ? - zapytała uśmiechając się to do dziewczyny a chłopaka.
- O tak, to tam przed nami- powiedziała czarnowłosa dziewczyna z lawendowymi oczami, wskazując na wielki budynek kilka kroków przed nimi.
- Chyba, że jesteś  dalekowidzem to kilka kilometrów dalej. - powiedział towarzysz dziewczyny patrząc na nią raczej z politowaniem.
-Oj, nie, nie, nie,nie... Ale wiecie, miałam dylematy czy was się spytać, bo tak na randce ... - powiedziała zarumieniona kunochi.
- Randka?! - krzyknęła dwójka zaczepionych ninja jednocześnie, przy czym strasznie się rumieniąc.
- N-n-n-nie... to nie jest randka ... t-t-to tylko... - próbowała z siebie wykrztusić czarnowłosa lecz przerwał jej obok chłopak.
- To tylko spotkanie drużyny, czekamy na jednego znajomego! - powiedział zdenerwowany szatyn przy czym wymachiwał pięścią.
- To nie jesteście parą ?! - powiedziała przerażona kunochi.
-NIE! - odpowiedziała jej chórem dwójka ninja.
- A tak do siebie pasujecie ... - rzekła srebrnowłosa patrząc smutno na znów zarumienioną dwójkę.
- Siema ludziska! Co jest? - podszedł do trójki blondynek, który z zaciekawieniem patrzył to na swoich znajomych a na nowo spotkaną dziewczynę.
- Boże, jeszcze on. - powiedział szatyn, robiąc przy tym wielkiego ,,facepalm'a''.
- O co ci znów chodzi Kiba? - powiedział zdziwiony zachowaniem kolegi chłopak.
-Nic, nic ... Hinata, chodź pewnie Shino na nas już czek... - miał już zaciągnąć swoją koleżankę za sobą, gdy zobaczył swojego psa - Akamaru - który podbiegł do niego i skomląc schował się za jego nogami.
- Co jest Akamaru ? - zapytał zdziwiony, jednak po chwili usłyszał odpowiedź.
- O! Amicha-chan, jesteś ! - kunochi zaczęła podskakiwać i wymachiwać rękami do koleżanki, która z złożonymi rękami stała kilka metrów patrząc na całą grupkę z zażenowaniem.Tuż za nią stała jak na razie nieodzywająca się dziewczyna, którą wyróżniały jasno-rude włosy.
- Długo mamy na ciebie czekać Naori? - powiedziała ze spokojem, ale jednak można było mieć przeczucie, że aby odpowiedzieć na to proste pytanie, trzeba było porządnie się zastanowić.
Pies, słysząc jej głos, jeszcze bardziej się skulił za nogami pana, który jeszcze bardziej się zdziwił zachowaniem swojego pupila.
- Oj, już idę.-odpowiedziała radośnie nowa znajoma, ale za nim zrobiła pierwszy krok, zatrzymał ją blondyn - trochę zaciekawiony, a trochę zarumieniony widokiem nowych kunochi.
- A w ogóle skąd jesteście? Bo tak wpadacie i się nie przywitacie, a na pewno stąd nie jesteście.-zapytał uśmiechając się i drapiąc po głowie.
Zatrzymana dziewczyna już miała odpowiedzieć na pytanie, lecz przerwała jej złotooka kamratka.
- Jesteśmy shinobi Takigakure i nie mamy teraz czasu na pogawędki. Chodźmy, Kurisukage pewnie na nas czeka w budynku. - powiedziała i podbiegając do grupki ninja, pociągnęła za sobą koleżankę, która na szybko pomachała swoim nowym znajomym, by po chwili zniknąć w tłumie ludzi otaczających budynek administracyjny.
- Zbyt wiele nie powiedziały. - stwierdził blondasek, drapiąc się po głowie.
- Widocznie się śpieszyły te dwie, bo ta co nas zaczepiła to widocznie ma coś niepoukładane. - powiedział chłopak obok, przypatrując się ciągle swojemu psu, który powoli się uspokajał.
- A tak w ogóle, czego ta fioletowa od was chciała ? - zapytał, by po chwili dostać odpowiedź.
- O... o ... ona, tylko się zapytała o b...budynek Hokage,N...Naruto - kun. - odpowiedziała czarnowłosa towarzyszka, wciąż zarumieniona po tej sytuacji.
- O budynek, który jest kilka metrów przed nami? - rzekł chłopak wskazując na wielki gmach, który rzeczywiście stał bardzo blisko przed nimi.
- Myślała, że jesteśmy na randce i to cholera mnie najbardziej wkurzyło! - wręcz krzyknął zarumieniony szatyn, wymachując rękami na wszystkie strony.
- Wy? Na randce ? Dajcie spokój! - stwierdził blondyn , próbując powstrzymywać śmiech - przecież rzadko było można spotkać taką sytuację. Jego zabawne chwilę, przerwał nowy głos dziewczyny.
- Naruto! - ten głos można było od razu rozpoznać.
- Ooo... Sakura- chan, cześć. - blond-włosy chłopak przywitał swoją koleżankę z wielkim bananem na twarzy.
- Cześć! Naruto, Tsunade-sama nas szuka, ma dla nas wiadomość, was też prosiła. - rzekła zielonooka, wskazując na Kibe i Hinate.
-Misja?! Super! - powiedział uradowany Kiba i jednym ruchem wsiadł na swojego psa i popędził w stronę budynku, do którego wcześniej poszły nowo poznane kunochi.
- Chodźmy. - jednym słowem powiedziała Sakura i wraz z resztą towarzyszy pobiegła za Kibą do budynku.


***


- Dawno się nie widzieliśmy Tsunade, czemu przerwałaś  nasze kontakty? - pytanie z ust nowego gościa przyprawiły Hokage o nowe dreszcze. - Co mam mu powiedzieć? - myślała. - Przecież nie powie, że z powodu pożyczonych pieniędzy, wyszłaby na idiotkę, a osoba, która ją odwiedziła nie była byle kim.
Mężczyzna przez chwile patrzył z cierpliwością na Tsunade, by po chwili coś oznajmić.
- Ta sprawa z pieniędzmi to już przeszłość, nie musisz się tym przejmować. - powiedział z uśmiechem do zdziwionej jego zachowaniem kobiety.
- A... ale jak to? To nie była mała suma. - rzekła cicho.
- O to się nie martw, dzięki mojemu handlu kryształami, gospodarka wioski od kilku lat jest na wysokim poziome i pożyczone pieniądze nie są już potrzebne. - stwierdził Kurisukage, machając przy tym pobłażliwie ręką w kierunku Tsunade. - Ja tylko chcę z wami sojuszu. - tutaj zmienił ton na poważny.- Jednak bardzo mu na tym zależy. - przeszło przez myśl Hokage, wpatrując się w jego spokojną, opanowaną twarz. 
- W liście do mnie pisałeś o planie wykonaniu kilku wspólnych misji z twoimi shinobi? - zapytała.
- Tak, bo musisz wiedzieć, wychowywanie przyszłych sił zbrojnych naszej wioski należy do najważniejszych rzeczy. W naszej armii są shinobi zajmujących się różnymi typami walki i bronią. Wziąłem z sobą trzech dobrze zapowiadających się ninja, którzy rzadko mają okazję do wykonywania misji większej niż rangi C.
- A niby czemu? - zapytała zaciekawiona sytuacją władcy Tsunade.
- Bo musisz wiedzieć, Takigakure jest mało znana, mimo że jej początki sięgają już prawie 200 lat temu. Z powodu skrytości mieszkańców i położenia wioski mało o nas wie krajów. Jedyne nieliczne nacje o nas wiedzą i zakupują od nas uzbrojenie i kryształy.
- I pewnie większość ich misji to ochranianie handlarzy ? - stwierdziła Tsunade a Maresuke przytaknął głową na znak dobrej odpowiedzi.
- A gdzie są ci shinobi? - zapytała Hokage gdy właśnie otworzyły się drzwi i wszedł Naruto wraz z resztą swoich towarzyszy i nie zwracając uwagi na gościa zapytał zdenerwowaną jego wejściem Tsunade.
- Czy Hokage wie, co to są za ninja, którzy tutaj przyszli? Jacyś z Takigakure to byli ... - po czym podrapał się po brodzie.
- Przy czym jedna to jest chyba lekko chora. - do rozmowy wszedł Kiba, który stanął za Naruto i oczekiwał wraz z nim na odpowiedź Kage.
- Chora? - zapytał zażenowany Kurisukage, który zapewnię wiedział o co chodzi.
- A kim pan jest, że można się zapytać? - zapytała kolejno Sakura, która przepchnęła się przed Naruto i Kibe.
- To jest Atake Maresuke, Kurisukage Wioski Wodospadów. Przyszedł z propozycją kilku misji dla nas i swoich ninja.
- Kurisu... kage ? - zapytał zdziwiony Naruto.
- Tak, miło mi was poznać. - mężczyzna ciepło się uśmiechnął do grupki ninja, która z lekkim zawstydzeniem zignorowania ważnej osoby patrzyła teraz na niego.
- Dobra, moich ninja już poznałeś, czas na twoich, a wy podejdźcie bliżej. - wykonała dłonią znak przywołania, a wezwani shinobi od razu stanęli tam gdzie powinni.
- Czwórka was wystarczy, do tego trójka z Wodospadu... Chyba misja rangi B będzie odpowiednia na razie ? - zapytała Tsunade Kurisukage, który od razu przyjął propozycję. Hokage popatrzyła na listę misji owej rangi i przez minutę przeglądała spis, by w końcu oznajmić.
- Waszą misją będzie zaniesienie ważnej przesyłki! - powiedziała Tsunade lecz po chwili ujrzała rozgoryczone twarze shinobi i Kurisukage.
- Przesyłki?! To może zrobić najwyżej trójka osób. - powiedział zawiedziony Naruto ale jego żale przerwało wejście kolejnych gości.
- O już jesteście, gdzieś cie się podziały? - zapytał Maresuke spoglądając na swoich widocznie shinobi.
- Ktoś nas zagubił. - powiedziała dobrze już znana owej grupce złotooka kunochi spoglądając na zawstydzoną tą sytuacją towarzyszkę, która niezręcznie drapała się po głowie.
- Że niby co?! - krzyknął na cały głos Kiba wskazując na trójkę ninja z Takigakure.
- No to, że widocznie to wasze towarzyski na misji. - rzekła Tsunade znudzona tą całą sytuacją. - Będą teraz narzekać. - pomyślała.
- Ja z nią nie zamierzam się wybierać, jeszcze zrobi mi randkę z jakimś facetem czy transseksualistą! - wykrzykiwał na cały głos Kiba, wymachując pięścią wtem i w tamtą. Jego ataki przerwała Sakura, uderzając go pięścią w głowę.
- Jak śmiesz tak mówić do naszych gości?! - zapytała trzymającego się za głowę szatyna.
- Ty nie wiesz jaka ona jest... - powiedział przez zaciśnięte zęby.
- Może dacie się przywitać nowym shinobi? - całość przedstawienia zaprzestała Tsunade, całkiem zdenerwowana zachowaniem swoich shinobi.
- Oczywiście Tsunade-sama! - rzekła Sakura robiąc uśmiechniętą minkę i szybko wyprostowując się. Wtedy głos wzięła złotooka kunochi :
- Nazywam Nakane Amica, to jest - wskazując na towarzyszkę, którą Kiba za bardzo nie polubił - Takabe Naori i Atake Aguniesika. - i w ten sposób zakończyła na razie swoją najdłuższą wypowiedź dnia.
- A ja jestem Uzumaki Naruto, przyszły Hokage tej wioski ! - powiedział Naruto wskazując kciukiem na siebie i szczerząc zęby.
- Nie bierzcie szczegółów pod uwagę, ja jestem Haruno Sakura. - rzekła Sakura, oczerniając blondyna, który teraz stał przygaszony za koleżanką.
- Ja Inuzuka Kiba a to Hyuga Hinata, mam jeszcze psa Akamaru, którego już spotkałyście.  - powiedział szatynek wskazując na siebie i na koleżankę obok Jeszcze przez kilka minut trwało zapoznanie gdy w końcu Hokage orzekła :
- Dobra wszyscy się już znają to czas na szczegóły misji. - Tsunade oparła się rękoma o biurko i oznajmiła : 
- Waszą misją jest dostarczenie cennej przesyłki i do Sunagakure dla Kazekage. Zadanie jest rangi B dlatego, że na tę przesyłkę czyha pewien silny klan i zrobi wszystko by ją zdobyć.
- Do Suny? Ekstra! Dawno nie widziałem Gaary ! - powiedział ucieszony tą wiadomością Naruto.
- Więc wszystko ustalone, przygotujcie się i wyruszajcie. Przesyłkę dostaniecie przed murami wioski. - rzekła Tsunade i popatrzyła na odchodzących shinobi, którzy już niedługo wyruszą na misję, na której nie braknie wrażeń.


***


Pierwszy rozdział za nami! Mam nadzieję, że dobrze się go czytało ;p. Co nasi bohaterowie spotkają na misji, będą jakieś ekscytujące walki? Zobaczycie w kolejnym rozdziale. Do zobaczenia !







 

Prolog

- Czy aby na pewno się to powiedzie ? - zapytał z lekką nutą zdenerwowania zakryty płaszczem mężczyzna.
- Na razie wszystko idzie po mojej myśli, jesteśmy o krok od stworzenia potęgi całego świata. - odpowiedział z pełną powagą i skupieniem, trzymając dłonie nad ciałem a raczej duszą małego niemowlęcia, przekazując mu duże ilości chakry. Malutkie i drobne ciałko dziecka, w ogóle się nie ruszało i można było powiedzieć, że to tylko zwykłe badania nad zwłokami, ale On wiedział co robi, wiedział, że dzięki tej  martwej duszyczce zdobędzie cały świat, wszystkie dusze śmiertelników wejdą przez bramy jego piekła, a na ziemi, stanie się chaos i rozpacz - to co uwielbiał najbardziej. Patrząc na torturowane dusze, jęki, krzyki i błagania o litość, czuł, że to jest najlepsze co może być. Pragnął tego więcej, pragnął więcej krzyku, pragnął więcej rozpaczy , pragnął więcej śmierci. Rozmyślając o przyszłości, nie zauważył, że dziecko od niecałych minut rusza się i płacze - dopiął swego.
- Oto moje największe dzieło- Włożył je owinięte całe kocem do koszyka i podał swojemu zakapturzonemu słudze, mówiąc :
- Idź na ziemię i odłóż je w środku lasu, dzięki mojej mocy i pieczęci szybko przemieni się w postać żniwiarza.
- Tak. - odpowiedział i szybko zniknął z oczu swojego Pana. Trzymając w rękach koszyk z płaczącym dzieckiem i szukając dogodnego miejsca, postanowił się mu przypatrzeć. Odchylił lekko koc, który je zakrywał, ale szybko je zakrył.- To naprawdę jest dziecko ? -  przeleciało mu przez myśl. W sumie czego można się było spodziewać po Panu? Z jego rąk nigdy by nie wyszedł słodki, uroczy brzdąc a potwór, taki jaki na przykład znajdował się w koszyku. Było szare, szyje i ręce oplatały łańcuchy, z których spływała krew- prawdopodobnie jedna z jego broni - a zamiast oczu były czarne otwory, z których spływała niczym łzy krew. Całego uroku dodawała mroczna aura wydobywająca się z małego ciałka i smutny wyraz twarzy, oznaczający rozpacz i śmierć. A do tego wszystkiego ma z nim niedługo walczyć! Ma sprawdzić początkowe siły przyszłego potwora. I  ten miecz, który otrzymał - Miecz Dwunastu Duchów. Używając go jego siła i potęga będzie wzrastać, aż w końcu wymorduje wszelkie życia na świecie. Sługa był przerażony tymi wszystkimi swoimi myślami, a przy tym także zadowolony - przecież Pan wybierając go jako pierwszego przeciwnika potwora, uznaje go za dobrego wojownika. - Pokonam go małym palcem - myślał, patrząc teraz z wyższością na śpiące dziecko. Ale nie na długo, nagle przed jego oczami nastąpiła ciemność i stracił przytomność. - Zaatakował mnie ?! - przeraził się, przecież nawet nie ma godziny! A malca niosła teraz jasna mgła, która po chwili przybrała postać kobiety. Trzymając w rękach koszyk, spojrzała na maleństwo i przeraziła się jego wyglądem.
- Jego plany powoli są coraz przerażające. - rzekła cicho, spoglądając na koszyk, z którego wydobywał się płacz pomieszany z krzykiem i piskiem. - Tym razem się mu nie powiedzie. - postanowiła i przykładając dłoń do ust, chuchnęła białą mgiełką w stronę kosza, z którego po chwili zaczął wydobywać się uroczy płacz noworodka. Odsunęła kocyk i ujrzała najsłodszy widok w swoim życiu. Przerażający potwór przeistoczył się w urocze dziecko z dużymi, błyszczącymi oczami i wesoło machało rączkami przed kobietą.  Poruszona podniosła koszyk z malcem i pocałowała je w czoło.
- Zaniosę cię do twojego nowego domu. - powiedziała do dziecka i ruszyła przed siebie by po chwili znaleźć się przed murami wielkiej wioski. Położyła kosz tuż przed jej wejściem i zniknęła wraz z porywistym wiatrem, by wrócić do siebie, na górę. Jednak nie do końca pomogła temu dziecku, a raczej - swemu dziecku. Tym razem się postarał i malec wciąż posiada pieczęć Anioła Śmierci. Lecz podarowała mu odpowiednie cechy, dzięki którym będą małe szanse na przemianę. Uszczęśliwiona uratowaniem dziecka, zauważyła, że zostało zabrane przez shinobi patrolującego wioskę i biorąc do rąk koszyk, pobiegł w kierunku centrum wioski. - Powodzenia. - cicho rzekła kobieta i na dobre znikła z ziemi.

***************************************

O mój boże, nigdy nie sądziłam, że zacznę pisać bloga o Naruto. Może na razie tu nie było żadnego zdania o Naruto, ale nie martwicie się- w kolejny już będzie wątek o tytułowych bohaterach. A więc dzięki, że zmarnowaliście czas na czytanie :3 


LAYOUT BY OKEYLA